piątek, 8 kwietnia 2016

i snuf o kompaniu i maseczkach i szlafroczku

Miałam bardzo fajną niedzielę, bo Mtka s Ojcem s Feroniką, Ciocią Maszenką i Fujkiem Piorusiem poszliśmy rasem na pola. Ja i Wiki biegałyśmy, robiłyśmy błotne maseczki, sjadłam sieloną kupę hihihi choć Matka kszyczała, to mi się udało! Byłam szypsza! Było bardzo, bardzo fesoło. Matka czasami fszeszczała, szcegulnie jak jej wytarłam obłoconego i uślinionego patyka w rajstopy, ale tak to tesz była szczęślifa. Feronika szucała nam patyki, no mufię Fam było super....
A fieczorem Matka i Feronika mnie fykompały :/
Smyły mi całe saschniete błoto i te fajne sapachy z błotnego stafiku.
Całe szczęście, sze oszechy f których mnie teras myja tesz pachną podobnie do błotka ;)
A potem snuf było fajnie bo pszeciągałam mój ręcznik s Matkom. I sałoszyły mi taki milutki szlafroczek, który jusz dawno był uszyty, tylko długo czekał na sdjęcie. Teras jest jusz po sdjęciach i szlafrok mogę uszywać. Mufię Fam, jest tak fajnie f nim. Kładę się na kanapie i śpię - hahaha, tylko Ojciec się fścieka, sze się sa bardzo rospycham, ale pszeciesz ja jestem taka malutka!








3 komentarze: